AMP w skrócie
AMP to de facto zbiór wytycznych upraszczających kod, tak by ładował się najszybciej jak to możliwe na urządzeniach mobilnych. Ograniczone zostało użycie wielu komend HTML/CSS/JS, na przykład nie można importować zewnętrznych plików styli. Pojawiają się nowe znaczniki, takie jak na przykład amp-img w miejsce img, który w tym konkretnym przypadku ułatwia ładowanie różnych, możliwie najbardziej optymalnych plików graficznych. Dalsze wytyczne można wyczytać na stronie Ampproject.org, która notabene ma już niektóre fragmenty dostępne w języku polskim. Tak uproszczone i zoptymalizowane strony tworzy się pod osobnymi adresami (np. z /amp/ na końcu), wskazanymi w znaczniku link rel=”” podstawowej wersji podstrony.
Jednak to dopiero pierwsza połowa projektu. Druga zaczyna się po stronie Google. Roboty indeksujące wykrywają podstrony AMP, a firma Google zapisuje je do dedykowanego cache, tak by były prezentowane błyskawicznie i niezależnie od serwerów, na których stoi oryginalna treść.
Czyli Google zawłaszcza internet?
Po Androidzie w naszych komórkach i Chrome w naszych komputerach, Google robi kolejny (doskonały z ich punktu widzenia) skok na nasze ruchy w wirutalnej części świata. Już niedługo w trakcie używania mobilnej wyszukiwarki będziemy… pozostawać w obrębie produktów Google nawet po próbie wyjścia z niej, czyli po kliknięciu w wynik wyszukiwania (który został wdrożony w technologii AMP). Strona projektu nie pozostawia zresztą złudzeń:
Czy mogę wstrzymać zapisywanie treści do dedykowanego cache Google?
Nie.
Co prawda cache jest porównywany do standardowego CDN (Content Delivery Network), ale od kiedy standardowy CDN działa w ten sposób?
Ale AMP używać nie trzeba
Póki co AMP nawet nie jest obecne w Polsce, tym nie mniej firma Google niedawno zapowiedziała, że cały projekt będzie funkcjonować globalnie. Jednocześnie w wielu miejscach pracownicy Google zarzekają się, że AMP nie jest czynnikiem rankingowym. Pomijając karuzelę artykułów, bezpośrednio AMP prawdopodobnie nie wpływa na kolejność wyników wyszukiwania, ale pośrednio będzie wpływać. Garry Illyes wyjawił, że punktacja z Google Page Speed Insights będzie czynnikiem rankingowym w mobilnych wynikach wyszukiwania. Nietrudno sprawdzić, że podstrony AMP mają zdecydowanie wyższą:
To kopia sytuacji z rynku przeglądarek. Nie trzeba używać Google Chrome. Jednak u największego konkurenta, Mozilla Firefox, produkty firmy Google (z pewnością zbiegiem okoliczności) działają wolniej, od YouTube przez Search Console aż po Maps.
Teorie spiskowe na bok
Po luźnych rozważaniach na temat pozycji firmy Google w wirtualnym świecie, warto powrócić do związków AMP z pozycjonowaniem. Na razie w polskich wynikach wyszukiwania nie ma AMP. Jednak gdy zostanie wdrożone, prawdopodobnie czeka nas masowe tworzenie wersji zgodnych z nowym standardem – przynajmniej w branżach, w których istotna część ruchu pochodzi z mobilnej wyszukiwarki. Z jednej strony znacznik przy podstronach „AMP” powinien podnosić CTR (choć na razie jest tak fatalnie skonstruowany, że… obniża CTR), z drugiej strony szybkość ładowania strony dla użytkowników mobilnych na pewno ma wielkie znaczenie, a z trzeciej strony niedługo ta szybkość będzie czynnikiem rankingowym w mobilnej wyszukiwarce. Warto już powoli oswajać się z tym standardem, który wbrew pozorom jest dość łatwy w implementacji. W przypadku najpopularniejszego CMSa o nazwie WordPress istnieje wtyczka, która wykonuje praktycznie całą robotę – już ją przetestowaliśmy i wbrew negatywnym ocenom, działa wzorowo.
Zalinkowane źródła: AMPproject.org, Developers.google.com, Webmasters.googleblog.com, SearchEngineJournal.com, TheSEMpost.com, Reddit.com, Seroundtable.com, Pl.wordpress.org. Źródła grafik: Google.com, Wikipedia.org, Developers.google.com/speed/pagespeed/insights/.