Należy jednak zacząć od sprostowania dość istotnego zagadnienia. Osoby bliżej związane z pozycjonowaniem, wykonujące testy, z pewnością już to wiedzą, ale to wyjaśnienie za bardzo nie przebiło się na polskie seoblogi. Za firmą Google – podobnie jak wszyscy – przytaczaliśmy, że nowy algorytm będzie „real-time”. Rozsądnie było to rozumieć jako: zaraz po zaindeksowaniu, fakt dodania lub usunięcia linka będzie mieć wpływ na stronę, której dotyczy Pingwin. W praktyce aktualnie nie ma mowy o reakcji nawet na drugi dzień po zaindeksowaniu zmian w profilu linkowania. Co więcej, wyraźnie widzimy na kilkudziesięciu testowych domenach, że czas samego przetworzenia wartości dodanego linka znacznie się wydłużył. W rekordowym przypadku po zaindeksowaniu nowego linka musieliśmy czekać ponad 330 godzin (14 dni) na reakcję! Jeszcze kilka miesięcy temu nie było mowy o dłuższym czekaniu niż maksymalnie kilka dób.
Są dwie możliwości:
1. To sytuacja związana z trwającym jeszcze wdrażaniem algorytmu, które musi pochłaniać potężne ilości zasobów
lub
2. Tak właśnie ma działać przetwarzanie sygnałów rankingowych w dobie „real-time” Pingwina
Faktem wdrażania można również wytłumaczyć obszerne, codzienne przetasowania wyników wyszukiwania. Nowy algorytm Pingwin dociera po kolei do linków, po raz pierwszy poddaje je ocenie i ta ocena – codziennie modyfikowana o kolejne linki – znajduje odzwierciedlenie w wahaniach domen. Należy przy tym zauważyć, że te oceny muszą dotrzeć do poszczególnych centrów danych firmy Google. W Europie znajdują się 4 takie infrastruktury: w Irlandii, w Holandii, w Belgii i w Finlandii. Ogromna ilość stron w europejskim internecie w połączeniu z wielokrotnie większą ilością linków pomiędzy nimi obrazuje skalę przedsięwzięcia stojącego za niepozorną białą wyszukiwarką z niebieskimi wynikami.
Tak wyglądały najbardziej ekstremalne zmiany:
Jednak od kilku dni nie widujemy tak drastycznych ruchów. Pod koniec września zaczęliśmy wyliczać średnią bezwzględną zmianę pozycji w TOP50 dotyczącą wspomnianych wyżej, monitorowanych ponad 100 tysięcy polskich domen. Trzydniowe okresy z ostatnich dwóch tygodni:
W ostatnich dniach jest wyraźnie mniej zmian. Sugeruje to powolne zbliżanie się do końca pierwszego wytoczenia/iteracji (roll out) – lub co najmniej do momentu, w którym nowy algorytm dotarł już do zdecydowanej większości istotnych linków i przez to nie zmienia ocen z dnia na dzień. Na razie na tym można skończyć wątek fluktuacji, poniewaz najwięcej powiedzą kolejne dni z pomiarami.
Filtr czy nie filtr? Kara czy nie kara?
Jak już niemal wszyscy usłyszeli, Garry Illyes wyraźnie stwierdził w kilku miejscach, że nowy algorytm skupia się na zerowaniu mocy linków, a nie karaniu za nie. Wiele osób zrozumiało to jako „hulaj dusza piekła nie ma – linkujemy do znudzenia”. W praktyce zarówno nasze testy jak i obserwacje licznych wyników wyszukiwania wskazują, że nowy Pingwin nadal karze strony spadkiem i zdecydowanie nie jest tylko od zerowania mocy linków. Słowa Illyesa można zresztą do tego dopasować, jako że (jak zwykle niejasno) mówi o tym, że Pingwin w zasadzie (basically) ignoruje niektóre linki.
Zgodnie z ogłoszeniem firmy Google, nowy algorytm jest bardziej specyficzny i zazwyczaj zamiast całych domen, filtruje poszczególne podstrony. Na podstawie tego mechanizmu spostrzegamy powolne powroty stron, które zostały ukarane w poprzedniej aktualizacji algorytmu Pingwin. Można tu rozsądnie podejrzewać, że kara nałożona na całą domenę musi być stopniowo rozmieniana na kary na poszczególne podstrony. Dlatego praca ze zmianami związanymi z Pingwinem może teraz pójść o krok dalej niż tylko poprawki w profilu linków – wchodzą tu w grę zmiany w układzie podstron, np. kontrolowana kanibalizacja (dodawanie kolejnych podstron zoptymalizowanych pod dane zapytanie).
Pierwsze powroty związane z Pingwinem sprzed 2 lat ujrzeliśmy na początku października. Ostrożnie wtórują im kejsy publikowane w internecie:
CDN.
Zalinkowane źródła: Algoroo.com, Rankranger.com, Mozcast.com, Google.com, SearchEngineLand.com, Seroundtable.com, MarieHaynes.com. Źródła grafik: Finance.yahoo.com/chart/GOOG, wewnętrzne narzędzie, Seohomepage.pl, Seroundtable.com, MarieHaynes.com.
10 komentarzy
Zgred
Ciekawe jest to, że pomimo spadku w traffiku i pozycjach (spadek organika), niejednokrotnie 80%, nie ma powiadomienia o karze ręcznej.
Natomiast wraca traffik dla starych domen, które kiedyś miały bardzo ujowe linki i zrobione jest disavow (ale aktualizowane kilka miesięcy temu).
Nic świeżego nei wróciło.
AT
Pewnie Google musi przemielić wszystko co ma zaindeksowane (lub większość) z uwzglęnieniem nowego algorytmu i zbudować indeks na nowo, dopiero później będzie Panda real-time. I jeszcze powymieniać dane między DC. Na pewno pochłania to dużo więcej zasobów i czasu niż standardowe indeksowanie. Do tego dochodzi jeszcze rozdzielenie kary domeny na podstrony – kolejne przeliczanie lub jakiś całkowicie nowy indeks.
Michał Tkocz
Bardzo dobry, konkretny wpis. Gratuluję 🙂
Tebim
Póki co, kar ręcznych zero, spadki dotyczą (jeśli już) poszczególnych podstron, fraz, w moim przypadku nigdy całych domen. To też ważne. Dokładnie tak:
„Zgodnie z ogłoszeniem firmy Google, nowy algorytm jest bardziej specyficzny i zazwyczaj zamiast całych domen, filtruje poszczególne podstrony.”
Sebastian
Dobry wpis. Dodatkowo mam wrażenie że świeże domeny z tego roku bardziej oberwały niż stare, tak jakby google wrócił do historycznych pozycji z 2015 roku i dopiero przeliczał od nowa linki.
sprawdzone pożyczki
dobry konkretny wpis tylko brakuje analizy dla branży finansowej
Bartek
U mnie na jednej ze stron główna świruje raz 20, raz 80 i tak od dwóch tygodni. Ale za to dlugi ogon poszedł w górę.
Odwiedziny +20%. 😉
Tomek
Zmiany, zmiany, zmiany…I SEO będzie jeszcze droższe 😉
Artur
Ale jak wytłumaczyć spadek całkiem nowej strony z raptem kilkoma wylacznie dobrymi linkami z 16 na 72 pozycję dla mega niszowej frazy?
Sebastian
Mam to samo, świeże domeny lecą dalej niż te z dłuższym stażem